DWUPOZIOMOWA DZIELNICA
Odbudowana na ludzkich szczątkach i poszarpanej pamięci. Dawne getto, jeszcze dawniejsze mokradła. Idąc wśród nowoczesnych budynków mijam miejsca pamięci. Codziennie przechodzę wzdłuż dawnego muru. Teraz przypomina o tym jedynie skromna tablica. Tam gdzie teraz zniecierpliwiona czekam na autobus dawniej bawiły się żydowskie dzieci. Przeglądam się w szklanych fasadach, które nie pamiętają na czym stoją.
Władysław Broniewski
Ulica Miła
Ulica Miła wcale nie jest miła.
Ulicą Miłą nie chodź, moja mila.
Domy, domy, domy surowe,
trzypiętrowe, czteropiętrowe,
idą, suną, ciągną się prosto,
napęczniałe bólem i troską.
W każdym domu cuchnie podwórko,
w każdym domu jazgot i turkot,
błoto, wilgoć, zaduch, gruźlica.
Miła ulica.
Miła ulica.
Na ulicy Miłej jest zakład pogrzebowy,
obok jatka i sklepik z balonem wody sodowej,
naprzeciwko - klinika lalek, naprawa parasoli...
Perspektywa rzeźnickim nożem przecina oczy. To boli.
Jezdnią, po kocich łbach, trąbiąc pędzi pogotowie,
to pod trzynastym powiesił się fryzjer, który miał źle w głowie:
czytał powieści detektywne, chciał zostać aktorem,
wiecznie coś deklamował albo śpiewał piskliwym tenorem.
Moja mila, ty nie wiesz, jak źle
ulicą Miłą błąkać się we mgle,
niosąc bezdomne marzenie i nie napisany wiersz.
No, powiedz, miła czy wiesz?
To nie była dusza fryzjera, to był anioł prawdziwy,
jak z trampoliny wzbił się z ulicznej perspektywy,
leciał na białych skrzydłach i ponad każde podwórko
rzucał bawiącym się dzieciom jedno bialutkie piórko,
dzieci piórka anielskie rączkami chwytały, chwytały,
a wtedy z ciemnego nieba spadł śnieg anielsko biały.
Ludzie, ludzie, ludzie wieczorni gorliwie dreptali piechotą,
anioł zniknął, dzieci posmutniały, zostało błoto.
W nocy nad ulicą Miłą - gwiaździsta ospa.
W nocy na ulicy Miłej - rozpacz.
i wiele troski zobaczysz, mila, przechodząc miastem,
ale najwięcej na ulicy Miłej pod numerem trzynastym.
W suterenie pogrzeb.
Niedobrze.
Na parterze płacze wdowa po fryzjerze.
Na pierwszym piętrze - plajta, komornik. A na drugiem
służąca otruła się ługiem.
Na trzecim piętrze rewizja - mundurowi, tajniacy.
Na czwartym czytają "Kurier Warszawski" - "poszukiwanie pracy".
Na poddaszu dziewczyna dziecko dwudniowe zabiła.
Miła ulica.
Ulica Miła.
Na ulicy Miłej ani jedno drzewko nie rośnie,
na ulicy Miłej - w maju! - ludzie nie wiedzą o wiośnie,
ale cały rok hula perspektywa łysych gazowych latarni,
łbem waląc w mur cmentarny.
Moja miła, ja tą ulicą nie chodzę,
choćby mi było po drodze.
Nawet kiedy do ciebie się śpieszę,
nie idę ulicą Miłą,
bo kto wie, czy się tam nie powieszę.
Myślę, że współcześnie Muranów kojarzy się dość pozytywnie. Centra handlowe, nowoczesne budynki, eleganckie wieżowce… Przed wojną zamieszkiwali tu głównie Żydzi. Jedna obok drugiej stały trzy-, cztero-piętrowe kamienice z przepełnionymi od dzieci studniami i wspólnym wychodkiem. Ilekroć miejsce to jest opisywane przez obserwatorów to praktycznie żaden nie wyraża podziwu ale raczej niechęć. Praktycznie rzecz ujmując jest to wytłumaczalne i zrozumiałe. W każdej z owych kamienic mieszkało po kilkadziesiąt rodzin, każda wielodzietna. Bardzo mała przestrzeń i ponad 100 dzieci. Właśnie dlatego „obcy” byli nie mile widziani, a przez to wizja Muranowa była, tak a nie inna- ludzie nie byli mile przyjmowani więc tak przedstawiali tą cześć miasta.
Czym jest Muranów z roku 1920 wśród dzisiejszego rozmachu? Bardzo dużo ludzi mówi o tym, iż miejsce to mimo, że ze znaną historią to wciąż skrywa tajemnicę… W ciągu dnia, oprócz tysięcy samochodów jadących w stroną centrum i tabunu pieszych przemierzających skrzyżowanie ulicy Stawki i Alei Jana Pawła , w ciszy przemierzają izraelskie wycieczki. Czy oni, czy my potrafimy przyznać się do tej historii? Czy też z niewyjaśnionych przyczyn pozostaje ona tylko głęboko w nas i nigdy nie jest wypowiedziana na głos?